Poznaj legendę Hnatowego zamku w Wetlinie. Kim był Hnat, jak powstała nazwa Hnatowe Berdo i dlaczego ten zakątek Bieszczad skrywa tyle tajemnic? Zapraszamy do bieszczadzkiej opowieści…
Gdzie kończą się połoniny, tam zaczyna się legenda
Na zachodnim krańcu Połoniny Wetlińskiej, gdzie wiatr świszcze między trawami, góruje samotne wypiętrzenie – od wieków nazywane przez miejscowych Hnatowym Berdem. Nie znajdziesz tej nazwy w każdym przewodniku, ale stary lud bieszczadzki dobrze ją zna. Etymologia tego miejsca sięga jeszcze czasów, gdy w Wetlinie mówiono po rusku – Hnatowe Berdo znaczyłoby dziś po prostu Ignacowe Wzgórze. Niektórzy szepczą, że dawniej zwać się mogło nawet Żegotowym Wzgórzem, bo w staropolskim Ignacy to przecież Żegota.


Kim był Hnat? Bohater czy cień historii?
O Hnacie historia milczy. Kim był – tego nie powie żaden rękopis ni kamienna tablica. Wetlińska legenda podaje jedynie, że około połowy XVII wieku, na owym stromym grzbiecie, stała warowna siedziba. Hnat, wraz z rodziną i drużyną zbrojnych, strzegł okolicznych wiosek przed rabusiami i nieproszonymi gośćmi. Mówią, że pozwolenie na budowę zamku wydał mu sam dziedzic Bogucki, właściciel tych ziem, a może Hnat był jednym z lisowczyków – dawnych żołnierzy-rozbójników, którym broń nie raz ocaliła życie.


Twierdza wśród połonin – duma, strach i kres legendy
Wyobraź sobie zamek z potężnych bali, na które ludziom przyszło się niemało natrudzić, by wtoczyć je na niedostępny szczyt. Palisada z twardych bierwion, strome podejście możliwe tylko z jednej strony, a z pozostałych – urwiska i skalne gardziele. Warownia Hnata była trudna do zdobycia, a jej sylwetka już z daleka budziła respekt i dodawała okolicznym panom chwały.
Tak trwał zamek do pamiętnego roku 1672. Wtedy to Bieszczady nawiedziły tatarskie czambuły. Tatarzy, spoglądając na połoninę, ujrzeli samotną warownię, która kusiła łupem. Na swoich koniach wdrapali się na zbocze i rozpoczęli szturm – nie mieczem, lecz ogniem. Strzały zapalające w jednej chwili roznieciły pożar, a słomiane dachy zajęły się błyskawicznie. Wody było tyle, co na lekarstwo, więc o ratunku nie mogło być mowy.


Upadek Hnata – ostatnia ucieczka i śmierć w przepaści
Obrońcy zamku, otoczeni zewsząd płomieniami, nie mieli wyboru – ucieczka po zdradliwych skałach była jedyną szansą, choćby miała się skończyć upadkiem. Hnat, jak głosi legenda, ruszył na oślep, ścigany świszczącymi na niebie płonącymi strzałami.
Los bywa jednak przewrotny: noga poślizgnęła się na mokrym kamieniu, a Hnat runął w przepaść, roztrzaskując się o skały. Warownia stanęła w ogniu i już nigdy nie podniosła się z popiołów.


Hnatowe Berdo – pamiątka po dawnych czasach
Od tej pory miejsce, gdzie stał zamek Hnata, nazwano Hnatowym Berdem. Tak przetrwało do dziś – jako cichy świadek historii, która łączy dzikie piękno Bieszczad i odwagę dawnych mieszkańców. Wędrując połoninami Wetlińskimi, zatrzymaj się na chwilę, rozejrzyj pośród wiatrów i traw – może i Ty poczujesz echo legendy, które niesie ten zakątek gór.

